Cóż, no więc rozpoczynam pisanie bloga, który, chociaż będę
na nim zamieszczać najróżniejsze różności, to jednak jest całkowicie poświęcony
mojemu ukochanemu zespołowi – MUSE. Pytasz, dlaczego właśnie oni? Bo są
najbardziej rozbrajającymi chłopakami, jakich kiedykolwiek poznałam, bo mają do
siebie ogromny dystans, bo nie gwiazdorzą i tworzą najpiękniejszą muzykę, jaka
kiedykolwiek powstała. Nie dodam na tym blogu ich biografii, nie napiszę, jak to się zaczęło, ani kim są (a przynajmniej nie planuję, ale czasem nie mogę się oprzeć, żeby o czymś nie opowiedzieć), bo uważam, że skoro tu jesteś, to pewnie, już coś tam wiesz.
Jeszcze tylko kilka słów o mnie:
Jestem uzależnioną od słuchania Muse dziewczyną, której
największym marzeniem jest pojechanie na koncert chłopaków. Mój nałóg trwa już 2
lata i czuję, że codziennie się wzmacnia xD Oprócz moich ulubieńców, słucham
też klasycznego rocka, rocka alternatywnego i muzyki klasycznej. Chociaż
ostrzegam, musisz uważać na to, co mówię, bo nie do końca wszystko jest takie proste.
Wystarczy, że spytasz, jakiej to muzyki klasycznej słucham, a odpowiem: Chopina
i Rachmaninowa. Nic ci to nie mówi? Już wyjaśniam: Matt się nimi inspiruje! xD
Wiele z pozoru niewinnych słów i wypowiedzi z mojej strony, jest podszyte
kontekstami związanymi z Muse. Wybacz, kocham moją obsesję.
Ach, byłabym zapomniała: chłopaki (musisz się przyzwyczaić, że, kiedy mówię chłopaki, chłopcy, to mam na myśli Matta, Doma i Chrisa) nieświadomie zaszczepili we mnie miłość do języka angielskiego, więc nie zdziw się, jeśli czasem napiszę lub dodam cały post w tym języku.
CHEERS!!!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz